„Nie możemy zapominać, że w każdej dyskusji psychologicznej to nie my mówimy o psychice, to psychika mówi sama o sobie.”
G. Jung[1]
Duch i materia
Carl Gustav Jung i Marie-Louise von Franz zwracają uwagę na to, że alchemicy funkcjonowali w czasach, w którym umysł ludzki nie był jeszcze tak bardzo wydzielony ze świata (na podobne aspekty zwraca współcześnie uwagę między innymi Wolfgang Giegerich). Von Franz mówi o tym wspominając, że kwestie czasu i przyczynowości nie istniały obiektywnie przed św. Albertem Wielkim i św. Tomaszem z Akwinu:
Jest to bardzo ciekawe, bo oryginalnie intelekt, znaczenie czy duchowy porządek świata były projektowane na zewnątrz. W średniowieczu ludzie — niczym plemiona pierwotne — nie zdawali sobie sprawy z tego, że widzimy porządek za pomocą naszych umysłów. Nie wiedzieli, że przyczynowość nie jest czymś, co istnieje obiektywnie, lecz jedynie sposobem, w jaki wyjaśniamy kolejność wydarzeń, filozoficzną kategorią.
Ludzie w czasach średniowiecznych nadal myśleli, że przyczynowość itd. istniała obiektywnie w świecie zewnętrznym, stąd uważali, że świat zewnętrzny zawierał inteligencję, co nie było głupim pomysłem. Idea intelektu zawartego w świecie mocno ich zajmowała i przez nią byli w stanie zrozumieć, dlaczego Bóg stworzył świat i jego znaczące powiązania. W późniejszym czasie św. Tomasz zintrojektował, czy inaczej mówiąc, wycofał tę projekcję i uświadomił im, że jest to częściowo kwestia naszych własnych operacji umysłowych, ponieważ nie możemy mówić o znaczeniach, dopóki sami ich nie dostrzeżemy i jeżeli nie ma nikogo, kto może opisać przyczynowość, to nie możemy mówić o tym, że ona zachodzi. Obie te właściwości zależne są od umysłu, który dokonuje obserwacji i jest w stanie je opisać.[2]
Dla alchemików duch i materia nie były oddzielnymi obszarami, wzajemnie ze sobą powiązane były częścią jednego porządku. Materia zawierała ducha, a duch miał materialny wymiar. Stąd możliwa była transformacja boskiego ducha z niższej, bazowej, ołowianej materii. Alchemicy nie tylko manipulowali substancjami w szklanych naczyniach, używali imaginatio, w znaczeniu podobnym, jak obecnie mówimy o wyobraźni, ale jednak znacząco różnym. Tam gdzie duch i materia istniały razem, imaginatio było duchową siłą, zdolną do materialnej penetracji i uczestniczenia w procesie transformacji. Na „wielkie dzieło” (opus magnum), którego się podejmowali, składały się duchowe, wyobrażeniowe, intelektualne, naukowe, a nawet artystyczne oddziaływania.
To symbol łączył wszystkie te wymiary. Zawarty w alchemicznych pismach, wizualnie reprezentowany w rysunkach i drzeworytach, występował również w psychice i ciele alchemika. Podobnie jak w pracach Junga, symbol łączył bezpośrednie ucieleśnione doświadczenie z nieświadomością, w której lokuje się możliwość archetypowej transcendencji. Symbole alchemiczne nie wskazywały jednak jedynie, jak to dziś błędnie zakładamy robiąc bezpośrednie przełożenia – „to znaczy to” etc. na treści z nieświadomości zbiorowej. Jak mówił Jung, były one zarazem wyobraźnią i rzeczywistością, były rzeczywiste i nierzeczywiste.
Bardzo dobrze oddaje to fragment jednej z prac Wolfganga Giegericha[3]:
-
Kamień jest kamieniem. 2. Kamień nie jest kamieniem. 3. Pomimo bycia kamieniem, nie jest on niczym innym, ale jednak kamieniem. I jedynie będąc w sobie samym (wewnętrznie) zanegowanym kamieniem, jest on kamieniem filozoficznym.
Doświadczenie alchemików
Najczęściej znamy obraz pracy alchemicznej jako symbol wytwarzania złota. Ale czy chodzi tu dosłownie o złoto? Poszukując kamienia alchemicznego alchemicy rozróżniali aurum nostrum i aurum vulgi – złoto alchemiczne w filozoficznym sensie i zwykłe (dosłowne) złoto ludzkie. Podobnie różnicowali opus magnum (wielkie dzieło) – transformacyjny proces, w który zaangażowane było imaginatio – i opus parvum „mniejsze dzieło” – zwykłe ludzkie oddziaływania na materii. Współcześnie analitycy jungowscy[4] zwracają uwagę na wypływającą z prac Junga analogię do rozumienia procesu różnicowania pomiędzy zwykłą, ludzką, empiryczną pracą nad indywidualną osobowością i pracą psychiki w procesie indywiduacji (w której psychika rozumiana jest ona w swym oryginalnym znaczeniu duszy – przestrzeni opowiadającej o sobie samej).[5]
Można potraktować więc pracę alchemiczną jako pracę psychiki, w której odbywała się projekcja własnej rzeczywistości psychicznej alchemików na materię. W takim ujęciu ołowiem byłyby własne, przygnębione dusze alchemików, a nigredo[6] wyrażałoby projekcję własnej „melancholii” na materię. Napotykamy tu jednak na pewne niebezpieczeństwo redukcjonizmu, gdybyśmy założyli, że depresyjni alchemicy, wycofani ze świata, w samotni swych laboratoriów próbowali sobie poradzić z własnym smutkiem. Ten rodzaj odzwierciedlenia własnej rzeczywistości psychicznej w pracy z materią wydaje się wyrażać coś daleko bardziej doniosłego, jeżeli zobaczymy go w kontekście czasu historycznego alchemików. Jung zwraca na to uwagę, mówiąc:
„W czerni rozpaczy, która nie była ich własna, a której byli jedynie świadkami…” [7].
Cytat ten różnicuje ich osobistą rozpacz od rozpaczy, która „nie była ich własna”. To różnicowanie można potraktować jako określoną pozycję świadomości, dzięki której możliwe było „zamknięcie” (umieszczenie) alchemicznej rozpaczy w retorcie alchemicznej i zachowanie wobec niej pozycji świadka, co stanowiło wstęp do współczesnego pojęcia obserwacji, czy intencjonalności świadomości (świadomość czegoś), co jest różne od mitycznego bycia w świecie.
Uwzględnienie różnicy mentalności pomiędzy naszymi czasami historycznymi, a czasami, w których żyli alchemicy jest niesłychanie ważne. Przekładając własną mentalność, zdolność do zachowania określonego rodzaju subiektywności (opartego między innymi na intencjonalnej świadomości i samoobserwacji) na doświadczenie ludzkie w czasach, gdy powstawała i rozwijała się alchemia, projektujemy własną umysłowość na przeszłość. Uwzględnienie tej różnicy prowadzi do uchwycenia ważnego znaczenia przejścia od mitycznego sposobu bycia w świecie do postawy alchemicznej:
na etapie mitologicznym człowiek z wszystkich stron otoczony był… przez mitologiczną rzeczywistość. Inaczej alchemicy… wkładali oni cały wymiar mitologicznej, wyobrażeniowej świadomości w małe alchemiczne naczynie przed sobą, co umożliwiało im podjęcie obserwacji… W ten sposób wznosili się ponad nią na nowy poziom świadomości.[8]
W. Giegerich
Doświadczenie analityczne
Możemy zastosować tę metaforę różnicującą pomiędzy mitycznym sposobem bycia w świecie (gdzie „kamień jest kamieniem”, znaczenie odczytywane jest w przełożeniu „jeden na jeden” – „to znaczy to”, bez zachowania symbolicznej postawy), a postawą intencjonalnej, reflektującej świadomości, która między innymi jest esencją postawy analitycznej. Rodzajem mitycznego podejścia do rzeczywistości może być sprowadzenie pojęć psychologicznych – w tym pojęć z zakresu psychologii analitycznej – do rangi „terminów-rzeczy”, które definiują siebie same całkowicie i niepodważalnie, opisują rzeczywistość psychiczną „taką, jaka ona jest” w sposób arbitralny, co jest częste we współczesnym podejściu w obrębie psychologii rozumianej jako nauka oparta na faktach.
Czy jednak możliwe jest używanie pojęć i terminów w sposób nie zabarwiony własną subiektywnością i czy używając tego samego pojęcia na pewno zawsze mówimy o tym samym? Pojęcia psychologiczne na dobre zadomowiły się w języku codziennym i na zasadzie umowy społecznej doskonale wiemy, co znaczą. Zapominamy przy tym często, że różne podejścia psychologiczne definiują je czasem w sposób znacząco różny dla wizji człowieka w relacji do świata. Dodatkowo używając terminów i pojęć nieuchronnie „wkładamy w nie własną wyobrażeniową świadomość” i dokonujemy na nie projekcji własnego nieświadomego materiału (można powiedzieć, że „żywimy przeniesieniowe uczucia wobec teorii, podobnie jak wobec terapeutów, czy innych znaczących osób”[9]). Sprowadzając problem do „kompleksu matki”, „przeniesienia z ojca” czy „zaburzenia procesów poznawczych” i zamykając się w tych interpretacjach, nie poszukując ich głębszego doświadczenia i rozumienia, wprowadzamy rodzaj opisu rzeczywistości, w której „kamień jest kamieniem” i niczym innym, co uniemożliwia głębszą przemianę (pojęcie nie jest „kamieniem filozoficznym”, nie uruchamia wyobraźni, nie obejmuje różnych wymiarów relacji i nie pozwala na pomieszczenie cierpienia, inaczej jest gdy pracujemy z obrazem wyobrażeniowym).[10] Pojęcia psychologiczne stają się wtedy niczym bazowe materiały alchemików, bez zachowania zasady „to co na górze, jest też na dole” i bez świadomości, że posługiwanie się nimi ma w sobie element imaginatio. Gdy pracując z psychiką nie zdajemy sobie sprawy z tego, że psychika zawsze objaśnia nam siebie samą, i podobnie nasza własna psychika doświadcza świata przez siebie samą, możliwe jest jedynie opus parvum (praca z bazowymi materiałami – bazowymi pojęciami – bez elementu transformacji).
Podobne problemy napotkać możemy w samym współczesnym podejściu do alchemii. Częste mylenie alchemii z tym co mityczne (przypisanie ustalonych znaczeń etapom pracy alchemicznej, czy symbolicznym obrazom) w analitycznym kontekście stanowi neurotyczną ucieczkę od historycznej świadomości, regresję przed spotkaniem własnego historycznego i ludzkiego momentu, jest zaprzeczeniem czasu i ludzkiej skończoności. Możemy projektować siebie samych – własne fantazje wielkościowe, obrony, na alchemiczny materiał nie zachowując niezbędnej pozycji obserwacji, co uniemożliwia transformację i intencjonalność świadomości. Alchemia była jednak czymś innym, opus contra naturam – „pracą przeciw naturze” – różnicowaniem duszy z wcześniejszej naturalistycznej (mitycznej) świadomości. Stąd też jej największym wkładem do współczesnej psychologii jest nie tyle ukonkretnianie jej symboliki, co znaczenie jej wyobrażeniowej symboliki dla języka i pozycji świadomości wobec spotykanego materiału.
Uderza tu zbieżność alchemicznej i analitycznej postawy wobec doświadczanych i obserwowanych procesów. Zachowując symboliczne rozumienie (gdzie symbol jest najlepszym z możliwych wyrazów nieznanego faktu), traktujemy doświadczane zjawiska jako prawdziwe („kamień jest kamieniem”) a jednocześnie poddajemy symbolicznej obserwacji, zamykając je w „naczyniu” relacji analitycznej i poszukując głębokiego rozumienia tego, co doświadczamy („kamień nie jest kamieniem”). Bezbrzeżna rozpacz (na przykład w depresji) jest prawdziwa, jest doświadczana jako koniec wszystkiego, jest rodzajem psychicznej śmierci, a jednocześnie jest wyrazem głębszego cierpienia, czegoś, co wykracza poza siebie samo, będąc własnym „nie jest własnym”. Kolejną zbieżnością postawy analitycznej i alchemicznej jest rozumienie relacji, które metaforycznie można zestawić z podejściem alchemików do obserwowanego materiału. Głębokie rozumienie procesów przeniesienia i przeciwprzeniesienia w parze terapeutycznej w analizie jungowskiej jest często ilustrowane tak zwaną „macierzą przeniesieniową” wywodzącą się z prac Carla Gustava Junga, która pokazuje poziomy świadomej i nieświadomej komunikacji pomiędzy pacjentem a terapeutą, gdzie oboje są częścią zachodzących procesów w „analitycznym naczyniu” relacji terapeutycznej i ma wiele analogii do współczesnego rozumienia głębokich procesów przemiany w relacji. Podsumowując ją można powiedzieć, że analityczna praca jest pracą obu psychik – pacjenta i terapeuty, podobnie jak praca alchemiczna była pracą psychiki.
***
Analityczna praca, praca psychik będących ze sobą w relacji, odnajduje wiele analogii do głębokiego rozumienia alchemicznych procesów transformacji. Jednocześnie, utrzymując rozróżnienie przedstawione powyżej, alchemia jest rodzajem metafory, która może wzbogacić naszą relację do doświadczanych i obserwowanych zjawisk – nie jest „słownikiem”, zawierającym zestaw terminów-znaków umożliwiających nam odczytanie ich. W analitycznej psychologii podkreślamy znaczenie symbolu jako możliwego wyrazu niesionego przez niego znaczenia, który nie wyczerpuje go do końca, przynosi jednak dostęp do energii psychicznej, jest żywy, „zapładnia” wyobraźnię kolejnymi możliwymi znaczeniami. Będę pisać o tym więcej w kolejnych tekstach, dotyczących znaczenia alchemicznego języka dla języka opisu doświadczenia w procesie terapii i o rozumieniu procesów przeniesieniowych i przeciwprzeniesieniowych z perspektywy analitycznej.
Autor: Małgorzata Kalinowska
[1] C. G. Jung, The Archetypes of the Collective Unconscious, CW 9i, par. 438
[2] Von Franz, M.-L., Alchemia. Wprowadzenie do symboliki i psychologii, przeł. M. Kalinowska, s. 235-236.
[3] Giegerich, W., ‘Once More „The Stone Which Is Not A Stone”: Further Reflections on „Not”, s. 132.
[4] Por. np. M. Whan, Aurum Vulgi, Alchemy in Analysis, a Critique of a Simulated Phenomenon.
[5] Co ciekawe nie pozostaje to bez analogii do współczesnych wymiarów psychoanalizy, które realizują się na styku z najnowszymi odkryciami psychoneurofizjologii, gdzie podkreśla się rolę implicytnych procesów w terapii, znaczenia głębokich poziomów relacyjności i komunikacji prawopółkulowej w procesie przemiany.
[6] Faza czerni w alchemii, początek alchemicznej przemiany.
[7] Jung, C. G., Mysterium Coniunctionis, CW 14, par. 493, Cytowane w: M. Whan, Aurum Vulgi, Alchemy in Analysis, a Critique of a Simulated Phenomenon. Przekład własny.
[8] Giegerich, W. The Soul’s Logical Life. Towards a Rigorous Notion of Psychology, p. 138, przekład własny.
[9] M. Whan, Aurum Vulgi, Alchemy in Analysis, a Critique of a Simulated Phenomenon
[10] Nie uważam tu bynajmniej, że diagnoza jest czymś zbędnym, czy zakłócającym. Być może jednak diagnoza czasem zamiast punktem wyjścia do dalszych poszukiwań i orientacji w sytuacji staje się punktem docelowym, czy zamiennikiem głębszego rozumienia cierpienia. Zwraca na to uwagę Lionel Corbett w swojej najnowszej książce The Soul in Anguish. Psychotherapeutic Approaches to Suffering
Jung, C. G. (1981), The Archetypes of the Collective Unconscious, CW 9i, par. 438. (Polskie wydanie: Dzieła t. 11, przekład R. Reszke, Warszawa: Wydawnictwo KR, 2011)
Jung, C. G. (1977), Mysterium Coniunctionis: An Inquiry into the Separation and Synthesis of Psychic Opposites in Alchemy, CW 14, red. H. Read, M. Fordham, G. Adler, przekład wydania angielskiego R. F. C. Hull, London and Princeton, NJ: Routledge and Princeton University Press. (Polskie wydanie: Dzieła t. 5, Mysterium Coniunctionis. Studia o dzieleniu i łączeniu przeciwieństw w alchemii, przekład R. Reszke, Warszawa: Wydawnictwo KR, 2010)
Giegerich, W. (1998), The Soul’s Logical Life. Towards a Rigorous Notion of Psychology, Frankfurt am Main: Peter Lang
Giegerich, W. (2006a) (red. Downing, C.) ‘Once More „The Stone Which Is Not A Stone”: Further Reflections on „Not”, w: Disturbances In the Field: Esseys in Honour of David L. Miller, New Orleans: Spring Journal Books, s. 127-141
Von Franz, M.-L. (2015), Alchemia. Wprowadzenie do symboliki i psychologii, przeł. M. Kalinowska, Poznań: Wydawnictwo Zysk i S-ka
Zostaw odpowiedź