Ten obraz nosi tytuł: „coś z czego wyrosła rzeczywistość”. Przedstawia jasną mizerną postać wspartą na krzepkim zwierzęcym grzbiecie. Wzrok postaci jest utkwiony w ziemi. Wilk patrzy wprzód, przed siebie.

Statyczny obraz otwiera przed nami dynamikę gry przeciwieństw: tego, co świetliste z tym, co mroczne, instynktowe i niebezpieczne. Spokojny wzrok wilka wpatrzonego w horyzont kontrastuje z przygnębieniem spojrzenia wbitego w ziemię. Niosąca wiele możliwości przyszłość zderza się z przeżyciem teraźniejszości tak, jak przestrzeń pomiędzy przedstawioną parą a horyzontem zestawia się z gęstością i lepkością gleby. Ziemia jest gruntem dającym oparcie nogom a jednocześnie kryje tajemnice przeszłości, czasem trudne, bolesne i pełne cierpienia. W jej głębi kryją się, lub zostały pochowane, przeszłe doświadczenia. Jednocześnie niosą w sobie zalążki przyszłości. Pełna spokoju i pewności postać wilka wyrasta z gruntu, patrząc jednocześnie wprzód.

12360166_466506240206146_1557023635266091201_nGdyby cień miał być tylko worem, który ciągniemy za sobą, to nie pozostawiłoby nam wielu możliwości. Moglibyśmy ciągnąć go dalej albo próbować go zostawić. Pomiędzy jednym a drugim jest jeszcze trzecia możliwość, jak pomost łączący skrajności. Czy możemy sobie wyobrazić sytuacje, w których cień jest naszym wsparciem? We współczesności, en masse post-traumatycznej, taka wizja nie tylko nabiera szczególnego znaczenia. Ona jest jej znaczeniem.

Załamaniu czasu towarzyszy dziwaczna enancjodromia tak, że gdy ludzka działalność staje się demoniczna, demony przejmują funkcje opiekuńcze. Gdy realność odcina myślenie, instynkty przejmują kontrolę. Są takie momenty, sytuacje bezmyślności, w który próby złapania się myśli kończą się swobodnym lotem w otchłań. Czasem wchodzi się w obszar w którym pozostaje tylko słuchanie, bez możliwości działania i nadziei na nowe rozwiązanie. Jest taka anegdota z wywiadu udzielonego przez matkę Teresę z Kalkuty. Kiedy spytano ją: „Gdy matka się modli, to co właściwie matka mówi Bogu?”, padła odpowiedź: „Nic. Po prostu słucham”. Interlokutor odpowiedział: „Aha. Co w takim razie Bóg mówi matce?” Padła odpowiedź: „Też nic. Po prostu słucha”. Zapadła długa cisza. Matka Teresa w końcu powiedziała: „Przykro mi jeśli tego nie rozumiesz, ale  nie potrafię tego lepiej wyjaśnić”.

W jaki sposób doświadczenie mroku niesie w sobie potencjał, to jest zawsze element misterium. Klasyczna w literaturze psychoanalizy relacyjnej książka Antonino Ferro nosi tytuł: „Nasiona choroby, nasiona zdrowienia”. Tytuł sugerujący szukanie rozwiązań u źródeł cierpienia. Uważny kontakt z żywym doświadczeniem cierpienia odsłania ową tajemniczą dualność, niezależnie od ideowych proweniencji. Jednocześnie hillmanowskie „mamy za sobą sto lat psychoterapii, a świat staje się coraz gorszy” demaskuje psychoanalityczną pychę, która jest demonem samym w sobie, autorką lucyferycznej iluzji, w której wgląd i oświecenie przyczynią się do panowania nad losem i do zmiany przeznaczenia. W moim przekonaniu zdystansowanie od takiej inflacyjnej iluzji umożliwia świadome uczestnictwo w przeznaczeniu, bez jednoczesnego popadania w historyczno-histeryczne fatalizmy. Przyszłość nigdy nie ogranicza się do jednego rozwiązania, inaczej zaprzeczałaby własnej tożsamości.

Świadkowanie jest rdzeniem postawy uważności. Jedna z sufickich autorek pisze: „każde nasionko niesie w sobie tajemnicę, której nigdy w pełni nie poznamy, bo jest ono częścią misterium stworzenia. A jednak my też możemy uczyć się tego, czego przed nami uczyły się setki pokoleń. Możemy uczyć się życia pełnego tajemnic, posługiwania się nimi jak darami i szacunku dla nich jako źródeł życia. Pierwszym krokiem jest słuchanie. Kiedy byłam mała, matka dała mi nasionko fasoli. Pokazała mi jak zasadzić je w doniczce wypełnionej czarną ziemią i jak utrzymać je w cieple i wilgoci. A potem musiałam czekać. Dla małego dziecka to było długie czekanie. Każdego ranka odwiedzałam swoje ukryte w ciemnościach gleby nasionko. Pamiętam, że ponieważ nic nie było widać, próbowałam coś usłyszeć. Mniej więcej w tym samym czasie mama zaszła w ciążę, zaś ja przykładałam ucho do jej brzucha, aby skomunikować się z dzieckiem, którego nie mogłam ani zobaczyć ani dotknąć. I to samo próbowałam zrobić z niewidzialnym nasionkiem: przykładałam ucho do ziemi i słuchałam. Nie pamiętam już, czy kiedykolwiek coś usłyszałam, ale pamiętam to słuchanie, które było jak intymna rozmowa, choć cicha i niesłyszana przez nikogo.” Cicha i niesłyszana przez nikogo rozmowa jest jak modlitwa matki Teresy.

Żyjąc w ciemnym czasie trzeba sobie zdawać sprawę, że to co jasne i klarowne słabnie ciążąc ku ziemi, zaś to co mroczne i niejednoznaczne staje się filarem.

Nic nie jest takie, jak się wydaje, zaś wartości odwracają się.

„Który ja jestem mną?”.

Kultura masowa pokazuje nam, że obrazy zbiorowych bohaterów ludzkości mają dziś kryzysy i zwracają się przeciwko sobie. Wystarczy spojrzeć na zapowiedzi nowych hollywoodzkich superprodukcji: „Superman vs Batman”, „Kapitan Ameryka. Wojna domowa”. Pogubiliśmy się. W takiej rzeczywistości odróżnianie dobra od zła bywa złudne i może nie wystarczać. W takiej rzeczywistości uważność nabiera szczególnego znaczenia, nie tylko jako podstawa dla rozpoznawania wartości, ale też jako przeciwwaga dla postawy wartościującej. Wilk przemierza świat biegnąc z nosem przy ziemi. Jego postawa zapewnia mu bezpieczeństwo i kontakt z rzeczywistością. Jest przeciwwagą dla zadartych w górę psychoanalitycznych nosów bezskutecznie próbujących złapać Pana Boga za nogi.

Konkluzja, która wyłania się z połączenia inicjatyw takich jak ostatnia światowa konferencja klimatyczna z głosami uważności takimi jak nowa papieska encyklika, konfrontuje nas z tym, że zniszczyliśmy środowisko, które dało nam życie i które nas nosi. Jako zbiorowość docieramy powoli do krańca własnych możliwości lecz wciąż trudno nam przyznać, żeśmy spieprzyli nabożeństwo.

Yoddler_115_LARGE

Desakralizacja życia powoduje i będzie powodować nieodwracalne skutki. Nie unikniemy konsekwencji własnej ślepoty wierząc w zbawczą moc neutralności węglowej.

Geniusz Carla Junga nie polega na tym, że w jakimś sensie wyprzedził swój czas i przyczynił się do zmiany paradygmatu myślenia, ani też na tym, że w iście renesansowy sposób ogarnął tak rozległe przestrzenie. Wartość jego myśli niesiona jest przez fakt, że w miarę upływu czasu wciąż odkrywamy nowe poziomy jej aktualności.

Czas przejściowy jest czasem niejasności i mroku. To taki czas, w którym trudno ustalić swoje położenie w relacji do świata. Być może to jest czas słuchania – swojego rodzaju modlitwy, która polega na wzajemnym słuchaniu bez używania zbędnej ilości słów, bez szybkiego wyciągania zbytniej ilości wniosków, które potem mogłyby się okazać pochopne. W czasach zdominowanych działaniem zorientowanym na skuteczność, postawa nie-działania nie jest popularna. Wbrew pozorom, jest pozycją mieszczącą się w cieniu. Zróbmy coś. Chciałoby się coś zrobić, a jednak może przegapiliśmy moment działania. Być może teraz jest czas uważnego czekania na wyłonienie się nowych możliwości, jednak nie takich, jakie sobie wyobrażamy.

(c) Tomek J. Jasiński


ODNIESIENIA 

  1. Fischer Angela, „Every Seed Carries a Secret„, fragment tekstu w tłumaczeniu autora.
  2. Kalinowska Małgorzata, Polska w ruinie – kompleks kulturowy a załamanie czasu.

Zostaw odpowiedź

Twój e-mail nie zostanie opublikowany

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Simple Share Buttons
Simple Share Buttons