Małgorzata Kalinowska i Tomasz Jasiński, redaktorzy e-jungian, rozmawiają z Jan Wiener i Catherine Crowther o ich nowej książce: Między tradycją a innowacją. Praca analityków jugowskich w różnych kulturach.

Wywiad odbył się za pośrednictwem Skype 7-go Sierpnia 2015

Tłumaczenie: Tomek J. Jasiński

 

JW: Jan Wiener

CC: Catherine Crowther

MK: Małgorzata Kalinowska

TJ: Tomek J. Jasiński


MK: Naszymi gośćmi są dzisiaj Jan Wiener i Catherine Crowther. Spotykamy się, aby porozmawiać o niezwykłej książce pod Waszą redakcją: Między tradycją a innowacją. Praca analityków jugowskich w różnych kulturach. Książka wprowadza wątek wielokulturowości do toczącej się w świecie jungowskim dyskusji na temat zasad i dynamiki szkolenia. Sama dyskusja jest wielokulturowa, przedstawia doświadczenia szkolących i szkolonych pracujących w różnych kontekstach kulturowych. Książka ukazuje się w momencie, w którym w świecie psychoanalitycznym toczą się rozmaite dyskusje na temat szkolenia i jego dynamiki. Jest bardzo na czasie.  Chcielibyśmy jednak najpierw zapytać, jak w ogóle pojawiła się idea jej wydania?

JW: Cóż, na początku Nancy Cater z wydawnictwa Spring skontaktoewała się z nami, za pośrednictwem Murraya Steina, z pomysłem na wydanie książki poświęconej Rosji. Idea była ogólna, i tylko po części miała objąć naszą długą pracę szkoleniową w tym kraju. Nancy interesuje się bardzo kulturą rosyjską. Myślę więc, że tak naprawdę chodziło jej o książkę, która mogłaby objąć nie tylko grupy rozwojowe i szkolenie, lecz również aspekty historii intelektualnej i społecznej, muzykę, sztukę, itd. W ten jednak sposób zaczęliśmy w ogóle o tym myśleć. Pojawiło się w nas poczucie, że wolałybyśmy zrobić książkę, która bardziej pokazywałaby zarys czy też przegląd programów dla grup rozwojowych.

CC: Pomyślałyśmy, że jeśli mamy tę książkę redagować, to zrobimy lepszą na temat tego, na czym się znamy.

JW: Tak.

CC: I to nas naprawdę wzięło.

JW: Tak. I też taką książkę, w której byłoby miejsce na reprezentacje z całego świata, choć niestety ostatecznie zabrakło w niej przykładu z Ameryki Południowej. Ale poza tym, wydaje się, że zawiera wątki ze wszystkich stron świata. W ten sposób widać w niej również element podwójności relacji pomiędzy nauczycielami i szkolącymi się w tak różnych kontekstach kulturowych.

CC: Myślę, że całą idea wyrosła z konferencji międzynarodowych. Spotykaliśmy tam ludzi, którzy bardzo chcieli opowiedzieć swoje doświadczenie bycia w szkoleniach, jak również kolegów i koleżanki niezwykle zainteresowanych pracą w innych kulturach. Również w tym znaczeniu to niewątpliwie prawda, że książka jest bardzo na czasie. Jest efektem czegoś bardzo dynamicznego i pełnego energii.

MK: Szczególnie zainteresowały mnie dwa aspekty. Po pierwsze, mamy w książce głosy zarówno nauczycieli jak i osób, które się szkoliły, tak więc mamy reprezentację dwóch punktów widzenia. Po drugie, tak jak to widać w nadesłanych przez Was pierwszych recenzjach książki, pojawia się tam aspekt nowego wyłaniającego się treningu, ale jednocześnie wspomina się o tym, że ma on również znaczenie dla krajów, w których istnieje już ugruntowana tradycja szkolenia w analizie jungowskiej. Chodzi o to, że te nowe wyłaniające się formy mają znaczenie również dla szkolenia tradycyjnego.

JW: Absolutnie. Myślę, że to nas również bardzo zainteresowało. Zwykle mamy do czynienia z teorią wpływającą na praktykę. Ale w przypadku tych projektów, nierzadko pionierskich, efekty nie są do końca znane, więc musimy się uczyć na bieżąco. I gdy tak rozmawialiśmy o tym, Catherine i ja, okazało się, że jesteśmy żywym przykładem na to, jak – zupełnie odwrotnie – praktyka wpływa na teorię. Nasze doświadczenia z przyjeżdżaniem z ugruntowanych społeczności ze szkoleniem do innych kultur były takie, jakbyśmy przyjeżdżali tam z jakiegoś rodzaju objawieniem. Potem następowało zetknięcie z różnicami, po którym my mogliśmy się czegoś nauczyć. Prawdopodobnie należałoby napisać kolejną książkę na temat wynikających z tego zmian w teorii, na co nie starczyło miejsca w tej publikacji. To wszystko było właśnie takie ekscytujące. Niektóre z tych koncepcji, do których przywykliśmy, w których osiedliśmy w trakcie własnego szkolenia w zachodniej kulturze brytyjskiej. Jak one mogą się zmieniać, gdy na nie spojrzeć z perspektywy kultury polskiej, chińskiej, rosyjskiej, i tak dalej.

CC: Myślę, że dotyczy to spraw takich, jak co to w ogóle znaczy indywiduacja i odrębność, rodzaj nacisku na różne rodzaje struktury rodziny a także granic. Całe mnóstwo różnych spraw, które my do tej pory po prostu przyjmowaliśmy jako pewnik. Teraz musieliśmy je zrewidować i przemyśleć od nowa. To było bardzo, bardzo stymulujące i interesujące. Także sprawa jaźni. Jan zawsze podkreśla fakt, że jaźń jest pojęciem, które musi być płynne. Musi mieć zdolność do pomieszczenia w sobie wszelkiego rodzaju okoliczności kulturowych.

MK: To niezwykle interesujące, ponieważ jaźń jest tam tak naprawdę centralnym pojęciem.

JW: Tak. Ale również inne. Myślałam tu o Rosji, ale to może być również dobrze prawdą w odniesieniu do Waszej kultury. Wiecie, na przykład my w Anglii jesteśmy wychowywani w duchu kwestii edypalnych i kompleksu Edypa. Ważna jest sprawa niewystawiania dzieci w traumatyzujący sposób na widok rodziców w łóżku – sprawa tzw. wewnątrzpsychicznej pary. Ale gdy jedzie się do Rosji, to widzi się historię trzech pokoleń mieszkających na przestrzeni dwóch pokoi. To zmusza do przemyślenia całego wczesnodziecięcego rozwoju i jego wpływów oraz na zadanie sobie pytania, czy kompleks Edypa jest w ogóle wydarzeniem archetypowym czy nie i jaki wpływ ma na niego czynnik kulturowy? Myślę, że tego rodzaju kwestie były niezwykle interesujące, ale były też wyzwaniem.

MK: Czy więc chodziłoby również o swoistą redefinicję relacji między jednostką a zbiorowością?

JW, CC: Tak.

JW: I naprawdę uwidacznia to rolę kulturowego wymiaru psychiki, obok płaszczyzny indywidualnej i zbiorowej. Tego rodzaju praca naprawdę pokazuje jego rangę.

MK: Kiedy myśleliśmy o tym z Tomkiem, uderzył nas fakt, jak bardzo to się wiąże z powrotem do korzeni. Chodzi o czas początków analizy jungowskiej, kiedy ludzie z różnych stron świata przybywali na szkolenie do Zurychu. Szkolący się w instytucie Junga pochodzili z różnych kontekstów kulturowych, potem zaś wracali do swoich krajów. Ten wielokulturowy element, tak żywy i dynamiczny, był obecny zanim pojawiły się inne instytuty. A teraz znów jesteśmy w takim momencie wielokulturowych spotkań tyle, że odwrotnie, ponieważ teraz to szkolący podróżują do rozmaitych krajów.

JW: Tak.

MK: Nauczyciele podróżują w te miejsca i dostają możliwość doświadczenia kultury w jej obrębie. Myślę, że to wyjątkowa sytuacja.

CC: Tak. To ogromna różnica mieszkać gdzieś przez kilka dni. To bardzo uczy otwartości i uważności.

JW.: Tak. Myślę również, że to jakiś czas temu było źródłem konfliktu w IAAP. Szkolenie w Zurychu przeżywało rodzaj zagrożenia tego rodzaju projektami. Lecz dla mnie, im więcej miejsc odwiedzałam, tym ważniejsze stawała się praca w innych kulturach. Główny powód jest taki, że ostatecznie ludzie będą musieli pracować w grupach. Trzeba przecież pracować razem. Ostatecznie, jeśli się tworzy stowarzyszenie, trzeba sobie radzić z problemami wynikającymi z dynamiki grupowej. Kiedy pojedyncze osoby jeżdżą się szkolić za granicę, nie ma miejsca na wyłonienie się takiej kultury grupowej. To mnie przekonuje, że praca musi się odbywać w obrębie danej kultury, w danym kraju lub mieście.

CC: Tak. Nie chodzi o to, aby mieć pojedynczego eksperta powracającego z Zurychu.

JW.: Tak.

CC: Chodzi o to, aby ludzie szkolili się razem.

JW.: Tak. Przypomina mi to o Twojej sytuacji Tomku, o powrocie z San Francisco. Lecz Tobie udało się zintegrować. Myślę, że jesteś jednym z niewielu. Myślę, że inni międzynarodowi absolwenci szkolenia w San Francisco mieli ogromne trudności po powrocie do swoich krajów.

 MK: Myślę, że ta integracja jest bardzo trudnym procesem.

TJ: Tak.

MK: Sama w sobie jest rodzajem kryzysu. Chyba musi nim być.

CC: Jest również to podejście, w którym to ugruntowany instytut pojawia się w charakterze eksperta. Myślę, że takie „ustanawianie prawa” również nie będzie działać. Tak naprawdę ta książka jest o tym, że nie ma takiego prawa, które można by po prostu ustanowić.

MK: Tak. W ostatnich dwóch miesiącach byłam dwa razy na Ukrainie i raz w Czechach z seminarium poświęconym traumie kulturowej. To jest dla mnie łatwiejszy przykład, ponieważ dotyczy kultur słowiańskich. Choć łączą nas z tymi krajami różnego rodzaju problematyczne procesy historyczne, mieścimy się wspólnie, by tak rzec, w jednym kształcie psychiki zbiorowej. Lecz pomimo tego wszystkiego ja również doświadczyłam tam wspomnianych przez Was różnic i tego, jak trudno jest być zanurzonym w kulturę i robić coś z tej perspektywy. To ma swój efekt na wymiarze granic. Jest to innego rodzaju wyzwanie, równie trudne. Myślę również o tym, że pojawienie się tak wielu wpływów kulturowych kwestionujących to, co ugruntowane, to krytyczny moment dla analizy jungowskiej. Być może to wyjaśnia w jakiś sposób reakcję analityków z Zurychu, którą wspomniała Jan.

JW: Tak. Sądzę, że wiele z tych napięć już przepracowaliśmy. To nie dotyczy już jakieś większości. Ale tak, zgadzam się, że to kluczowy moment. I w jakiś sposób rozdziały tej książki są rodzajem mieszanej refleksji nad tym momentem. Myślę, że są w tym wszystkim rzeczy pozytywne, lecz są też i negatywne, lub też takie, które są trudne. Lecz w sumie to daje nadzieję. Cóż, Tom Kelly przeczytał całą książkę i napisał jedną z recenzji, czytaliście ją. Napisał coś ważnego. Ale przede wszystkim to jest znaczące, że całość przeczytał [śmiech]. W ten sposób IAAP, „generałowie” podejmujący decyzje, mają świadomość tego, co się dzieje, jak my to mówimy, tam gdzie odbywa się praca. Wśród żołnierzy, którzy pracują na miejscu. Myślę, że ta książka, reprezentująca różne punkty widzenia, może dawać szansę na rewizję spojrzenia i zmianę niektórych rzeczy.

CC: Wasz rozdział jest krytyczny w bardzo pomocnym rozumieniu tego słowa. Zawiera mnóstwo analizy tego, co oznacza zastosowanie pewnych struktur. Jest bardzo użyteczny.

JW: Tak. Jest też inny rozdział, nie krytyczny, ale bardzo pobudzający do refleksji. Właściwie dwa pół-rozdziały dotyczące analizy dojazdowej. Napisane zostały przez dwóch analityków z Londynu z dużym doświadczeniem w tego rodzaju analizie, niekiedy wykonywanej z obecnością tłumacza. Zawierają refleksję zarówno nad pozytywnymi jak i negatywnymi aspektami tego rodzaju procesu.

MK: Tak. Nasz rozdział jest efektem bardzo długiego procesu trawienia naszych doświadczeń szkoleniowych. Napisanie go było dla nas bardzo ważnym doświadczeniem. W istocie, wyznaczyło jakiegoś rodzaju nowy etap w myśleniu o tym wszystkim.

CC, JW: Tak.

MK: W nawiązaniu do tego, o czym mówiłyście wcześniej, dla mnie to było bardzo ważne, że Tom Kelly napisał w swojej recenzji, że książka nie popada w idealizowanie, lecz zawiera również ugruntowany krytycyzm. W ten sposób obejmuje dwa bieguny.

CC: Tak. Jest tam też interesujący rozdział autorstwa Johna Beebe, który jest inny niż wszystkie, ponieważ dotyczy wymiany idei. John urodził się w Chinach. Pisze tam o wpływie chińskiej filozofii na myśl Junga. O tym, jak wraca do Chin trzy czy cztery razy z wykładami i o tym, jak w tych swoich wykładach stara się przekazać z powrotem Chińczykom coś, czego Jung się od nich nauczył. To jest cudowny przykład cyrkularnego myślenia, choć nie opowiada przede wszystkim o szkoleniu, lecz bardziej o ideach i wzajemnych wpływach krążących w świecie.

JW: Jest też rozdział jednej z osób z naszego towarzystwa, Alessandry Cavalli, która jest analitykiem dziecięcym i analitykiem dorosłych. Brała ona udział w projekcie meksykańskim. Nie ma tam grupy rozwojowej, więc jej rozdział jest różny od innych. Dotyczy pracy z dziećmi ulicy. Przedstawia bardzo ciekawy model pracy i superwizji osób, które pracują z dziećmi ulicy w Meksyku. Można znowu powiedzieć, że reprezentuje on bardzo odmienne podejście.

CC: Pokazuje zastosowanie postawy analitycznej w bardzo odmiennym rodzaju pracy.

MK: Martin Schmidt w swoim komentarzu dotyczącym książki napisał coś takiego: „widzimy, jak ortodoksje są kwestionowane i jak analiza jungowska, tak jak wszystko, musi ewoluować, aby przetrwać”. Uderzyło mnie to sformułowanie „ewoluować, aby przetrwać”.

JW: Tak. Myślę, że to jest brytyjski punkt widzenia.  W większości towarzystw analitycznych, nie tylko jungowskich, ten rodzaj analizy, którą robimy, zwłaszcza tej intensywniejszej, jest dziś czymś sprzecznym z kulturą. Podczas, gdy w innych częściach świata jak na przykład w Rosji a myślę, że w Polsce również, jest czymś, co jest u swych początków. Wtedy staje przedmiotem zawiści, ponieważ tutaj [w Wielkiej Brytanii] z wszystkimi naciskami na cele, z tym przeniesieniem amerykańskiego systemu myślenia, procesami krótkoterminowymi…

CC: Myśleniem o wartości w relacji do ceny…

JW.: Myśleniem o wartości w relacji do ceny… o tym, co robimy i w czym się szkoliliśmy…

CC: Musimy podejmować dużo więcej walki.

JW: I musimy się zmieniać… SAP [Society for Analytical Psychology – najstarsze brytyjskie towarzystwo jungowskie] musi się zmienić i zaadaptować do obecnej kultury. I większość z nas chce to zrobić, lecz zawsze pozostaną nieliczni, przynajmniej w naszym towarzystwie, którzy po prostu będą chcieli robić rzeczy tak, jak to się zawsze robiło. Może trochę jak w Szwajcarii.

CC: Dlatego też zatytułowałyśmy tę książkę “Między tradycją a innowacją”.

JW: Tak.

CC: Szanujemy tradycje, ale musimy też mieć możliwość ruchu w kierunku adaptacyjnym, oczywiście bez pozbywania się źródłowych wartości i tego, co się rozumie i co się wie dzięki tradycjom.

MK: Myślę w tym momencie o dzisiejszej komunikacji globalnej. Nie da się uniknąć jej wpływu, ponieważ ona po prostu się dzieje. To ma coś wspólnego z tym, o czym wspomniałyście, co dotyczy amerykańskich standardów, związanych z rynkiem itd., które wpływają na rodzaj wykonywanej terapii. W jakiś sposób kwestionuje to istotę psychologii jungowskiej.

CC: Tak, to prawda.

JW: Są jednak korzyści, również z technologii. To jest tak ważny obszar, że właściwie moglibyśmy mieć w książce cały rozdział na ten temat. W Trieście [chodzi o Trzecią Europejską Konferencję Psychologii Analitycznej, która odbyła się w Trieście w sierpniu tego roku] będzie cała sesja poświęcona zagadnieniom technologii. Jest to jedna z korzyści tego wszystkiego, na przykład to, że teraz możemy rozmawiać [wywiad odbył się za pośrednictwem Skype]. Można organizować za pośrednictwem Skype superwizję i analizę, która oczywiście nie jest doskonała, nie mniej jednak może być wystarczająco dobra. Są korzyści płynące z nowych systemów i ze zmian…

Razem z Catherine prowadziłyśmy weekendowy warsztat w Serbii dla grup rozwojowych ze Słowenii, Serbii, Bułgarii, Węgier, Litwy, choć jak sądzę nie było nikogo z Polski. Ale uczestnikom się bardzo podobało.

CC: To byli w większości ruterzy [kandydaci w szkoleniu na psychoanalityków w tzw. ścieżce indywidualnej IAAP].

JW: W ten sposób uczestnicy mogli się wzajemnie dowiedzieć, co się dzieje w ich społecznościach, mogli dyskutować o rozmaitych programach szkoleniowych. Ten rodzaj partnerstwa i połączonego nauczania naprawdę się podoba. Jest to też naprawdę dobre doświadczenie pracy poprzez granice. To by się prawdopodobnie nie udało w Rosji ani w Chinach, ale w Europie tak, ponieważ fizyczne odległości konieczne do pokonania są dużo mniejsze.

MK: Tak. Tomku, chciałeś coś powiedzieć…

TJ: Cóż, myślę o tym, że to samo w sobie jest innowacją. Tego rodzaju okoliczności, jak mówi Jan, że możemy rozmawiać poprzez Skype i organizować w ten sposób analizę i superwizję… myślę o tym, jak to dotyka czegoś bardzo podstawowego. Myślę, że razem z Gosią rozmawialiśmy o tym trochę – jak to się ma do zagadnienia relacji między psychoanalizą a kulturą w ogóle. Myślę sobie, że to nie dotyczy tylko Ścieżki Indywidualnej. To ma związek z czymś, o czym wcześniej wspomniała Catherine: jak się odnaleźć w określonym momencie historycznym, momencie kulturowym, bez utraty uważności na podstawowe wartości związane z tym, czym jest analiza, czym jest ten rodzaj rozumienia rzeczywistości. Myślę, że to jest wyzwaniem, co jest miejscem pojawiania się napięcia.

MK: Więc w jakimś sensie, jak się zmienia tożsamość.

TJ: Tak, to jest sprawa tożsamości.

JW: Tak.

CC: Zgadzam się z tym. Myślę też, że musimy się wiele nauczyć na temat historii: naszej historii i historii innych krajów, i o tym jak one się spotykają. Rozdział napisany przez Stefana Adlera dotyczy właśnie tego. On jest Niemcem, który szkolił osoby w Rosji, na Ukrainie i w Kazachstanie.

MK: Podczas seminariów na Ukrainie i w Czechach uderzyło mnie jak bardzo seminarium poświęcone traumie dotyka zagadnienia tożsamości historycznej.  My Polacy skłonni jesteśmy widzieć siebie przez pryzmat potrzeby udoskonalania i ulepszania siebie, nieustannie mówiąc o naszych wadach. Jest to rodzaj naszej narodowej tradycji. W ten sposób nie widzimy tego, co robimy dobrze, naszych osiągnięć. To zostało we mnie zakwestionowane, kiedy usłyszałam jak to my Polacy potrafimy dzielnie przyjmować traumy kulturowe i że potrafimy o tym rozmawiać w otwarty sposób, co nie jest takie oczywiste dla innych kultur. To był dla mnie szok, ponieważ dla mnie czymś oczywistym było, że muszę się wiele nauczyć a inni są lepsi. Takie widzenie siebie w oczach innych kwestionuje własną tożsamość i to przynosi zmianę.

CC: Tak.

MK: Wtedy rzeczy przestają być oczywiste. Ostatnio bardzo zainteresowało mnie także pojęcie tzw. pamięci wielokierunkowej, na które natknęłam się w książce Michaela Rothberga. Opisuje on zdolność do postrzegania traumatycznych aspektów w swojej własnej kulturze oczami historii innych krajów. Zastanawiałam się, czy Wasz rodzimy kontekst kulturowy jakoś zmienił się dla Was poprzez opracowywanie tych różnych punktów widzenia.

CC: Myślę, że tak. Mam nadzieję, że tak. Mam poczucie, że zawsze się zmienia.

MK: Pytam o to, ponieważ wcześniej wspomniałyście zmianę w relacji do rozumienia tego, czym są granice.

CC: Tak.

JW: Sporo piszemy na ten temat. Musiałyśmy jakoś zachować znaczenie faktu, że ten rodzaj pracy zawsze wymaga zachowania określonych granic i uważności na to, co robimy, a jednocześnie granice muszą być nieco bardziej elastyczne niż wtedy, gdy pracujemy u siebie. Dużo z tego, czego wspólnie uczymy, dotyczy granic. Sądzę, że dla mnie to jest jakoś główny temat.

CC: Rama, w obrębie której odbywa się analiza.

JW: Tak. I to jest coś, o czym ludzie powinni myśleć przede wszystkim. Z pewnością uczyłyśmy o tym w Rosji. Catherine miała też bardzo dobre wystąpienie w Serbii, które poświęcone było zagadnieniu granic i ramy, i które spotkało się z bardzo dobrym przyjęciem.

CC: To jest coś, co zmusza ludzi do refleksji, że każdy musi odnaleźć swoje własne wewnętrzne granice. Należy zrozumieć po co są te zasady, jakie jest znaczenie ramy. I to było odmienne dla każdej z kultur. Zaś dla nas to było bardzo stymulujące doświaczenie.

JW: To jest przemieniające doświadczenie również dlatego, że bycie gośćmi w innym kraju burzy w jakiś sposób nasze poczucie spokoju. Nie jest to tak, jak wtedy, gdy ludzie przyjeżdżają tutaj, gdzie my mamy jakiś swój sposób robienia rzeczy. Myślę, że to doświadczenie w jakiś sposób otworzyło mnie na większą elastyczność w mojej własnej pracy w Londynie. Z pewnością zmieniło moją praktykę kliniczną, otworzyło mnie bardziej na możliwość zagubienia się [śmiech]. Jak się jedzie do innych krajów, na początku jest się kompletnie zagubionym. Tak z pewnością z początku było w Rosji. Jest w tym coś, co się wiąże z porzuceniem jakiejś omnipotencji dotyczącej tego, co się wie, i otwarcia na to, że można pogubić i wtedy odnaleźć coś razem, niezależnie od tego, czy jest się z superwizantem czy z pacjentem.

CC: Tak. Popełnia się błąd, wpada się w rodzaj pułapki, której się nie widziało, i dopiero wtedy trzeba się w tym odnaleźć.

MK: To ciekawe, ponieważ zdaje się opisywać autentyczne spotkanie Wschodu z Zachodem. Jeden z naszych pisarzy, Andrzej Stasiuk, napisał książkę zatytułowaną „Wschód”, w której opisuje podróż coraz dalej na wschód w głąb rosyjskiego terytorium i jeszcze dalej. Pisze tam, że jest to teren, w którym człowiek znaczy mniej niż przestrzeń. Ludzie w jakiś sposób gubią się w przestrzeni. Im dalej na Wschód, tym mniej znaczy człowiek w relacji do przestrzeni.

JW, CC: Tak.

MK: Dla mnie doświadczenie analizy w Wielkiej Brytanii, podróżowanie tam każdego miesiąca przez szereg lat, było jak docieranie do jakiejś granicy.

JW, CC: Tak.

MK: To jest taki stan, w którym nie należy się do własnej kultury ani do tej, którą się odwiedza, jednocześnie jakby należąc do obu z nich. Wyłania się rodzaj przestrzeni pogranicznej, o której my w naszym rozdziale piszemy. Jeśli to się nie wyłania, pojawiają się ogromne napięcia.

JW: Tak. Myślę też, że trzeba napisać książkę o języku I interpretacjach. Ona czeka na napisanie. Rozmawiałam z kolegą, Alim Zarbafi, który jest członkiem SAP. Jest Anglikiem pochodzenia irańskiego z dużym doświadczeniem w pracy międzykulturowej. Będzie na konferencji w Trieście, będzie tam prowadził matrycę śnienia społecznego, powinniście z nim porozmawiać. Dziś rano myślałam o tym, że dla Was to jest cały odrębny obszar znaczenia, ponieważ pracujecie w obcym języku. W książce jest rozdział poświęcony tłumaczeniu, ale uważam, że to jest zupełnie odrębny obszar w tym wszystkim.

MK: Tak.

CC: Tak, język matki. Praca w języku matki czy praca z pomocą tłumacza. Ja lubiłam pracę z tłumaczami, która dawała dostęp do pewnej jakości języka, różnych konstrukcji i tego, jak idee znajdują swój odmienny wyraz.

MK: A czy wiecie, że w języku polskim mówimy “język ojca”?

JW: Ojczyzna, język ojca.

TJ: Tak, ojczyzna.

CC: A my mówimy język matki. To jest ciekawe.

TJ: Myślę o tym, co powiedziała Catherine i o czym my piszemy w swoim rozdziale, a co dotyczy pograniczności. To niesie wiele wyzwań, ale może być też niezwykle twórcze.

CC: Absolutnie.

TJ: Choćby przez pojawianie się wszystkich tych drobnych, potencjalnie trudnych, ale też twórczych sytuacji. Wszystkich tych pomyłek, nieporozumień.

CC: To prawda.

MK: Pozostało nam jedno pytanie. Zastanawialiśmy się, czy można powiedzieć, że ta książka (i opisywany w niej rodzaj szkolenia) nie jest tylko wynikiem zmian społeczno-politycznych, ale również reakcją na coś, co się dzieje w świecie jungowskim.

CC: Bardzo mi się spodobało, kiedy napisaliście tak o tym w Waszym mailu. Myślę, że to Wy powinniście napisać rozdział o tym [śmiech]. To jest doskonała myśl, że całe zjawisko jest być może częścią renesansu, którego my wszyscy jesteśmy częścią. Tak.

JW: Tak, ja też się z tym zgadzam. I to nie jest tak, że to się po prostu stało… to się wyłoniło. Cała ta sprawa jest czymś wyłaniającym się.

CC: To nie była myśl, z którą zaczynałyśmy. Ona się pojawiła w toku pracy.

JW.: Tak.

MK: Więc książka ukaże się w przyszłym miesiącu…

JW: Tak. Jest już w druku. Będziemy mieli 60 kopii na konferencji w Trieście. Początkowo wydfawnictwo nie chciało przysłać nam tych kopii, ale my powiedziałyśmy, że w wielu krajach jest mnóstwo osób, które nie mają kart kredytowych i nie zapłacą w Euro. Więc dostałyśmy 60 kopii. Będzie też przyjęcie, na które każdego zapraszamy – na lampkę wina i świętowanie publikacji. Przykro, że Tomka nie będzie.

TJ: Żałuję, że nie będę mógł uczestniczyć. Mam poczucie, że to będzie bardzo ważne wydarzenie. Myśląc o naszej dzisiejszej rozmowie sądzę, że ta książka może być czymś znaczącym na wielu różnych poziomach. Nie tylko jako rzecz o teorii szkolenia, ale ogólnie o teorii psychologii analitycznej, a nawet o czymś więcej.

JW: Cóż, zobaczymy. Ktoś będzie musiał napisać jakieś recenzje.

TJ: [śmiech]. Tak.

CC: Każdy z autorów podszedł do pisania z wielkim entuzjazmem. Każdy naprawdę chciał się podzielić swoim doświadczeniem.

MK: My będziemy zamieszczać bieżące informacje i nowości związane z książką na naszej witrynie i z radością napiszemy też o recenzja, kiedy będą się pojawiać. Naszym zdaniem, to jest niezwykle ważne wydarzenie.

CC: Bardzo dobrze. Cóż, dziękujemy za to. To bardzo miłe.

MK: To my bardzo dziękujemy.

TJ: Dziękujemy za znalezienie czasu na rozmowę.

JW: Gosiu, zobaczymy się w Trieście, a z Tomkiem… wkrótce.

TJ: Tak.

JW: Przyjemnego weekendu i do zobaczenia,

CC: Dziękujemy i do zobaczenia.

 

Informacja o książce na e-jungian.pl

 
 

Noty biograficzne:

 

Catherine CrowtherCatherine Crowther jest analitykiem szkoleniowym w Society of Analytical Psychology (SAP), pracuje w prywatnej praktyce w Londynie. Przez wiele lat pracowała w strukturach sychiatrycznej pomocy społecznej, jako terapeuta rodzin, i jako psychoterapeuta młodzieży i osób dorosłych w ramach struktur publicznej opieki zdrowotnej w Wielkiej Brytanii. Jest byłym członkiem Komisji Szkoleniowej SAP i jest zaangażowana w procesy superwizyjne i szkolenie w Wielkiej Brytanii i w Europie Wschodniej. Razem z Jan Wiener organizowała Rosyjski Projekt Odrodzenia w latach 1996-2010, który był programem klinicznego i teoretycznego szkolenia analityków jungowskich w Rosji pod egidą IAAP. W tym czasie była też nauczycielem i superwizorem w Sankt Petersburgu. Jest autorką artykułów i rozdziałów poświęconych zagadnieniom ciszy, baśni, momentów spotkań, wymiany międzykulturowej, zaburzeń odżywiania, superwizji, i szkolenia.

Jan WienerJan Wiener jest analitykiem szkoleniowym i superwizorem w Society of Analytical Psychology W Londynie. Jest obecnym szefem szkolenia SAP. Jest rónież byłym wiceprezesem IAAP (2010-2013), gdzie pełniła również funkcję szefa Komisji Edukacyjnej i była odpowiedzialna za Grupy Rozwojowe Psychologii Analitycznej w Europie Wschodniej. Razem z Catherine Crowther organizowała programy teoretycznego i klinicznego szkolenia w Rosji. Była zaangażowana w pracę dydaktyczną i superwizyjną w Sankt Petersburgu od 1996 roku. Przez wiele lat prowadziła wykłady w wielu częściach świata. Jest autorką rozdziałów i artykułów poświęconych przeniesieniu, superwizji, szkoleniu i etyce. Jest również autorką trzech książek. Najnowsza z nich: „Relacja terapeutyczna: przeniesienie, przeciwprzeniesienie i tworzenie znaczenia” ukazała się nakładem Texas A&M University Press w 2009 roku.

 
 

Zostaw odpowiedź

Twój e-mail nie zostanie opublikowany

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Simple Share Buttons
Simple Share Buttons