Rocznice są naturalnym czasem refleksji na temat tożsamości. Tak się składa, że w lipcu tego roku obchodzono 140 rocznicę urodzin Carla Gustava Junga. W tym samym czasie my świętowaliśmy naszą pierwszą rocznicę. Tylko raz z życiu stawia się pojedynczą świeczkę na torcie urodzinowym. E-jungian ma już ponad rok. W takich okolicznościach patrzy się na dziecko ze wzruszeniem. Patrząc na nie widzę, że wyobraźnia dała początek czemuś, co rozkwita i zyskuje cechy indywidualne, czasem wbrew naszym nadziejom i oczekiwaniom. Niektóre sekcje rozwijają się, podczas gdy inne po prostu nie chcą. Zupełnie jak u dorastającego dziecka.
Rodzice dbają o ukierunkowanie rozwoju, choć muszą pozwolić dziecku dorastać we własnym tempie i we własny sposób. Jest to rzecz podstawowa, bowiem żadne dziecko nie jest własnością rodziców. To dziecko również nie należy do nas. Przynależy natomiast do wspólnoty przestrzeni wirtualnej. My zbieramy informacje i odnośniki, publikujemy posty i piszemy teksty, które potem żyją w tej przestrzeni własnym życiem – i to życiem wiecznym. Jak słusznie zauważył nasz grafik Jacek, gdy się umieści w tej przestrzeni jakąś treść, ona zostaje tam na zawsze.
W czasie wokół daty pierwszych urodzin dziecko zwykle potrafi już samodzielnie stać. Powoli rozpoczyna podróż przez wielki świat. Zwykle za wcześnie jeszcze wtedy na samodzielne kroki, jednak e-jungian wyprzedza rozwojowe schematy. Odwiedziło już 105 krajów. To więcej niż połowa oficjalnego rejestru państw świata. Dla tak małego dziecka to szmat drogi. Rodzic jest pełen podziwu dla dziecka oraz szacunku dla wszystkich osób, które je zaprosiły do siebie – nawet, jeśli tylko na chwilę. Nierzadko byli to ludzie odległych kultur i przestrzeni: z Nepalu, Etiopii, Kirgistanu, Zimbabwe, Gany, Kenii, Sri Lanki, Nigerii.
Nie chodzi tylko o cyfry i popularność mierzoną sondażami lub klikalnością. To wszystko ma znaczenie. Każdy rodzic snuje fantazje o tym, że jego dziecko będzie gwiazdą. Jednak nasza rocznica skłania mnie do refleksji nad tym, co głębiej. Jestem bowiem przekonany, że wszystkie słowa i obrazy prowadzą ostatecznie do czegoś nieznanego. Jakiegoś aspektu rzeczywistości, który jest ledwo dotykalny i kiepsko opisywalny przez dostępne nam środki wyrazu. Doświadczenie w zwykłej, codziennej pracy, uczy pokory wobec złożoności i tajemniczości świata psychicznego. Bez tej pokory najcudowniejsza nawet szkoła myślenia psychologicznego degeneruje się, stając się obszarem mniej lub bardziej jałowego mielenia idei. Jak mawiał William James: „rzesze całe sądząc, że myślą, po prostu przetasowują zbiory swoich uprzedzeń”.
E-jungian nie jest przedsięwzięciem komercyjnym. Powstał w wyniku pasji. Jak o tym napisała Małgorzata, pasji do budowania poczucia historycznej ciągłości. Chcę tę historyzację umieścić w kontekście historii. Do czego bowiem zmierzamy zbierając teksty, obrazy i zapisy dźwiękowe teraz, w tym szczególnym historycznie momencie? A szczególności naszego momentu dziejowego nie da się zaprzeczyć. Jest to moment przejścia między dwiema epokami. Tom 10 Dzieł Zebranych Junga, zbierający eseje z lat 20 i 30 ubiegłego stulecia, nosi tytuł Cywilizacja w trakcie przemiany. Dziś motyw przewodni przyszłorocznego Międzynarodowego Kongresu IAAP w Kyoto brzmi: „Dusza Świata w trakcie przemiany”.
Nasza współczesność przypomina mi sławne przekleństwo: “obyś się urodził w ciekawych czasach”. Podobno pierwowzorem jest chińskie porzekadło: „lepiej być psem w czasach pokoju niż człowiekiem w czasach chaosu”. Jak by nie było, bycie człowiekiem w czasach chaosu nakłada nań szczególną odpowiedzialność. Jung był zdania, że charakterystyczny człowiekowi pęd do poszerzania świadomości wyznacza zarazem jakąś podstawową odpowiedzialność moralną. Jest to odpowiedzialność także za rozpoznawanie momentu dziejowego i ochronę istotnych wartości. Niech to będzie przedmiotem naszej pasji.
Z takiej pasji wyłonił się pomysł stworzenia internetowego serwisu, który nie tylko zbierałby cząstki wiedzy i informacji, lecz również – a może przede wszystkim – chroniłby obrazy i teksty będące nośnikami wartości, które dla każdego z nas stały się w taki czy inny sposób wartościami życiowymi. U podstaw leży nasze poczucie współodpowiedzialności za wyjście na przeciw psychice obiektywnej i życiu jungowskich idei za pośrednictwem fenomenu Sieci Globalnej.
Budując serwis międzynarodowy stopniowo zdaliśmy sobie sprawę z rozproszenia źródeł jungowskich w sieci. Jest jakiś rozdźwięk pomiędzy tym stanem rzeczy a popularnością idei Junga. Niewątpliwie jego myśl jest szeroka i inspirująca. Zaprasza do dialogu nie tylko w obszarze relacji pomagania, ale i w wielu innych. Niezależnie od tego, co ludzie robią lub próbują robić z myślą Junga, ich światopogląd wciąż ma jakieś części wspólne. Jest to pewien określony sposób rozumienia psychiki obiektywnej, znaczenia i celowości życia, oraz tego, co symboliczne i duchowe.
Kiedyś cała psychologia była niepodzielona i kliniczna (gr. “κλινική”). Była też blisko związana z psychiatrią. Potem zatoczyła rodzaj koła, aspirując do statusu nauki akademickiej, z powrotem ku dziwacznemu związkowi ze swoim byłym partnerem, w którym dawne słowa zostały wyzute ze znaczeń. Społeczność „uzdrowicieli duszy” szybko podzieliła się na „lekarzy medycyny” i „laików”. Tak naprawdę jednak zmieniły się obie strony. Zmianie języka towarzyszy zmiana postawy. Psychopatologia, opowieść o cierpieniu duszy, z przedmiotu troski stała się czymś, z czym trzeba się mierzyć. A w jakim stopniu psychiatria (gr. “ψυχιατρική”) wciąż jest dziś leczeniem duszy? Czy wszystkie te dostępne na rynku pigułki są tak naprawdę lekarstwami dla duszy? Być może dziś jak nigdy przedtem jesteśmy rozpięci pomiędzy pułapką inflacji a pokusą pogardy. I gdzie w tym dzisiejszym świecie zorientowanych na skuteczność postaw jest miejsce dla psychologii analitycznej?
Obawiam się tego dziarskiego marszu ku skuteczności. Posłuchajmy języka, jak nam się stechnicyzował i zmilitaryzował. Tyle dziś mówimy o obronach, interwencjach, strategiach, oporach. Łatwo zapomnieć jak delikatny jest motyl ludzkiej duszy i jak wielka jest nasza odpowiedzialność. Lecz to nas znów rozpina. Tym razem pomiędzy wielkościowością a porzuceniem. Łatwo stworzyć plan leczenia i zrezygnować z pozycji świadka. W moim przekonaniu świadkująca postawa wobec procesów psychicznych jest zasadą, która nas wszystkich łączy.
“Ciekawe czasy” niosą wiele napięć. Jak rozstać się z czymś znanym i nie zgubić się w nieprzewidywalności, „gdy nie ma niczego w centrum”? Być może jednak pomiędzy chwytaniem się przeszłości a lękowym impulsem pchającym nas do projektowania przyszłości wciąż jest przestrzeń na dawanie świadectwa? Trudno być może odróżnić ochronę wartości od wczepienia w przeszłość. Łatwo jest się wczepić, już to przez pokusę władzy, już to z powodu lęku. W procesie chronienia musimy jednak znaleźć miejsce na transformację tak, aby idee odnalazły swój nowy kształt.
Nie ma transformacji bez kryzysu. Jednak to, co może wyglądać jak kryzys idei, może być w istocie procesem ich transformacji. Czy to możliwe, żeby kryzys był w istocie procesem redefinicji znaczeń w kontekście nowych wyłaniających się okoliczności?
W napięciu rozciągniętym pomiędzy takimi biegunowościami znajdują swoje miejsce dyskusje, takie jak ta niedawna pomiędzy Marco Heleno Baretto i Markiem Sabanem. Moim zdaniem uczestnictwo w nich nie powinno być sprowadzane do zajmowania stanowisk, lecz objąć rozpoznanie wyłaniającego się z nich znaczenia. Kiedy bowiem ludzie potrafią się odważnie zaangażować w śmiałe spory, niezniechęceni siłą tego Auseinandersetzung, tworzą możliwość rozpoznania krajobrazu głębokiej transformacji, wewnętrznej zbiorowej konstelacji, która leżąc pod spodem prowadzi jednocześnie w nieznane, daleko poza treść tych dysput.
Pytanie o tożsamość jungowską jest tak stare jak psychologia analityczna. Emocjonalny płomień dylematu rozpalił sam Jung mówiąc: „Dzięki Bogu jestem Jungiem a nie jungistą”. Lecz my wszyscy jesteśmy jungistami! I na tyle, na ile tak jest, jesteśmy skazani na zadawanie sobie tego pytania nie tylko we własnej duszy, ale też sobie nawzajem. Czy w „ciekawych czasach” globalnej przemiany to stare pytanie dźwięczy na nowo? I jaki jest ten nowy ton?
Redaktor naukowy e-jungian.pl
Zostaw odpowiedź